niedziela, 12 lutego 2012

#1

Kolejny dzień totalnego rozpierdolenia. Przez cały dzień czytałam książki, piekłam ciastka ... Wszystko, byle by przestać myśleć o tym wszystkim, żeby .. stłumić ten głos. Ale to nic nie dawało, nie mogłam uciszyć .. tego czegoś .. komentującego wszystko co się działo. Próbującego nakłonić mnie do czegoś głupiego. Nie mogę już dłużej tego ciągnąć, muszę się wziąć w garść i przestać myśleć o sobie w taki sposób jak dawniej, obraz w lustrze mnie po prostu przeraża.. Byłam sama w domu. Poszłam się przebrać i .. przez jedną, małą chwilę stanęłam w samej bieliźnie przed wielkim lustrem w przedpokoju.. Choć tak bardzo starałam się takich sytuacji unikać. Coś usiłowało mnie przekonać, że to co widzę, to jedynie moje wyobrażenie, tak na prawdę jestem

gruba/tłusta/głupia/brzydka/tłusta/gruba/głupia/głupia/brzydka/tłusta/gruba/

Ale nie potrafiło. Moje ciało zamieniło się w .. wrak. Ze wściekłości pobiegłam do łazienki, chwaciłam pierwszy lepszy ostry przedmiot, tym razem żyletkę i z wielką dokładnością, narysowałam idealnie krzywe linie na prawym biodrze. Dwie. Żeby się nie nudziły. Oczywiście jedna wyszła mi lepsza, ale to szczegół. Zatraciłam się w swoich myślach ... Na zielone płytki podłogowe spadła pierwsza kropla czerwonej krwi... a potem kolejna i .. kolejna. Nie widziałam już nic więcej, a przed oczami skakały mi ciemne plany. Zatoczyłam się i padłam na podłogę.  W powietrzu unosił się metaliczny zapach krwi...

Ogarnęłam się. Posprzątałam. Nałożyłam maskę grzecznej dziewczynki, dobrej uczennicy i wzorowej córki. Żeby dali mi wreszcie spokój.